None

Paweł Godyń

23.05.1884 - 13.10.1940

Nota biograficzna

Godyń Paweł

W 1925 roku nowym kierownikiem szkoły w Bestwinie zostaje Paweł Godyń, który został przeniesiony na to stanowisko ze Starej Wsi. Pracował w Bestwinie do wybuchu II wojny światowej. W kwietniu 1940 roku w ramach akcji Intelligenzaktion (akcja „inteligencja”) został aresztowany przez Niemców. Był więźniem gestapo w Bielsku, a następnie został przewieziony do obozu koncentracyjnego KL Mauthausen-Gusen. Zginął 13 października 1940 roku. Jego prochy sprowadził ks. proboszcz Józef Rączka. Spoczęły na cmentarzu dolnym w Bestwinie 24 listopada 1940 roku. Tak o tym pisze ks. proboszcz Józef Rączka w Kronice Parafialnej „Dnia 24.11.1940 roku odbył się pogrzeb ś.p. Pawła Godynia zmarłego 13.10.1940 roku w Mauthausen. Urnę z prochami przesłano do Bestwiny i pochowano go w trumnie na cmentarzu w obecności żony i córki zamężnej Anny Grzybowskiej. Ś.p. Paweł Godyń był przez 15 lat sumiennym i gorliwym kierownikiem i zasłużył sobie na wdzięczność swoich uczniów, którzy mu piękny pogrzeb sprawili”.

Życie rodzinne, zawodowe i działalność społeczna

Urodził się 23 maja w 1884 roku, miejscowość Wodna powiat chrzanowski. Jego mama to Julia z domu Rejdych. Bardzo ładnie śpiewała i układała wierszyki do piosenek, którymi umilała czas na spotkaniach rodzinnych i weselach w okolicy. A ojciec Jan. Miał kilkoro rodzeństwa m.innymi: Szymona, Tomasza oraz Katarzynę. Prawdopodobnie jego ojciec pracował w kopalni koło Trzebini. Wcześniej uczęszczał Ukończył 6-ścio klasową szkołę powszechną w Chrzanowie. W 1904 roku ukończył Seminarium Nauczycielskie w Krakowie a w 1906 roku otrzymał patent nauczyciela ludowego. W czasie nauki pobierał stypendium.

Na początku otrzymał posadę w Kozach oraz w Bulowicach jako nauczyciel tymczasowy. Następnie po krótkich zastępstwach kierowników w Porąbce i Osieku w 1908 roku uzyskał stałą posadę w Starej Wsi gdzie pracował przez 17 lat. W tym czasie w 1910 roku razem z Walentym Ozgą z Bestwinki udali się z uczniami do Krakowa na obchody 500-lecia bitwy pod Grunwaldem. W szkole uczył języka polskiego, matematyki, elementów historii i biologii. Mógł też uczyć języka niemieckiego, religii, gimnastyki i śpiewu.

Z dokumentów wynika, że skończył różne kursy: ogrodnictwa, pszczelarstwa, śpiewu a nawet robótek ręcznych. Ożenił się w 1909 roku z Wandą Niementowską nauczycielką w Janowicach. Po ślubie zamieszkali w starej szkole obok kościoła w Starej Wsi. Tam urodził się Zygmunt Godyń (ciekawa postać) oraz córka Anna, która wyszła za mąż za Stanisława Grzybowskiego z Bestwiny.

W czasie I wojny światowej służył w 13 pułku piechoty, 5 i 6 kompanii c.k. armii austriackiej w stopniu sierżanta a w październiku 1918 roku proponowano Godyniowi awans na stopień chorążego, który nie przyjął bowiem czuł, że cesarstwo się rozpadnie. Przed propozycją na chorążego ukończył szkołę oficerską w Opawie. Podczas tej wojny, 24 listopada 1914 roku pod Rozwadowem (Alfredówka) został ranny w rękę (zgruchotane kości lewego przedramienia co skończyło się trudnościami do końca życia w posługiwaniu się palcami lewej ręki jak wynika - według wnuczki Barbary z jakiegoś zaświadczenia inwalidzkiego, które się zachowało w papierach), przebywał w szpitalu w Krakowie. Był ciężko ranny. Na pierwszą linię frontu już nie powrócił służył w kancelarii pułku. W 1920 roku podczas wojny polsko-bolszewickiej zgłosił się w Komendzie Placu w Bielsku jako ochotnik jednak z powodu inwalidztwa nie został do wojska przyjęty.

W 1925 roku ze Starej Wsi wraz z rodziną przeniósł się do Bestwiny. Wygrał konkurs na kierownika szkoły w tej miejscowości. Jego żona Wanda była również nauczycielką i działaczką społeczną. To z jej inicjatywy w 1931 roku powstało Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej przy parafii w Bestwinie oraz Koło Gospodyń Wiejskich. Razem z mężem wspierali wiejską drużynę harcerską, która została założona w Bestwinie w 1932 roku. Drużynowym został dh Władysław Gryzełko z Bestwiny (po II wojnie został kierownikiem szkoły w Bestwinie, jest pochowany na górnym cmentarzu, jest również zasłużoną osobą dla Bestwiny). Rodzice Wandy Godyń z domu Niementowskiej zostali pochowani na dolnym cmentarzu w Bestwinie.

Paweł Godyń wraz z gronem pedagogicznym, uczniami i rodzicami angażowali się w organizacje uroczystości patriotycznych np.: Święto 3 Maja – ustanowienia Konstytucji w 1791 roku, 11 listopada – Święto Odzyskania Niepodległości przez Polskę w 1918 roku czy organizowanie jasełek oraz innych występów swoich uczniów. Nie obca była mu działalność „Sokoła” w Bestwinie. To za jego kierownictwa uczniowie szkoły podstawowej w Bestwinie wzięli udział w ogólnopolskiej akcji związanej z obchodami 150 lecia odzyskania niepodległości przez Stany Zjednoczone w 1926 roku. Uczniowie wraz z nauczycielami podpisali Kartę Podziwu dla narodu amerykańskiego. Można ją znaleźć w internecie. W 1928 roku otrzymał Medal 10-lecia Niepodległości. Po za tym został odznaczony Srebrnym i Brązowym Medalem za długoletnią służbę. Uwielbiał ogród, który był na stoku obok szkoły. Z porzeczek i jabłek robił wina owocowe. Posiadał także kilka uli.

Jeszcze w sierpniu 1939 roku wystosował pismo do Inspektora Szkolnego w Białej Krakowskiej, w którym informował, że jest nadal sprawny fizycznie, żeby dalej pracować w szkole na stanowisku kierownika. Niestety dużymi krokami zbliżał się momemt wybuchu kolejnej wojny. 30 sierpnia 1939 roku pani Wanda wraz córką i wnuczkami wyjechały z Krakowa do Lwowa aby tam przeczekać zawieruchę wojenną. Po 9 miesiącach wróciły do Krakowa. Natomiast Paweł Godyń pozostał w Bestwinie. Jednak w tym czasie według wspomnień wnuczki Barbary „zjawił się we Lwowie. Nielegalnie przepłynął wpław przez San czyli przekroczył ówczesną granicę między Sowietami a Generalną Gubernią. O mało nie utonął, nie wiem jak długo był we Lwowie i dlaczego wrócił do Bestwiny, która w tym czasie znajdowała się w części Polski przyłączonej do Niemiec tzw. Reichu. Szkoły na tym terenie nie działały, nie pracował zatem więc chyba mógł tylko pilnować domu. Gdyby został z nami uniknąłby aresztowania przez Niemców w kwietniu 1940 roku i zesłania do KL Dachau a potem Mauthausen gdzie Go zabito, no ale nie wiadomo czy i Sowieci by Go nie aresztowali”. Pani Godyniowa o aresztowaniu swojego męża dowiedziała się dopiero od zięcia Stanisława Grzybowskiego. Wnuczka Barbara w swoich wspomnieniach opisuje jego śmierć.

Prochy przysłano do Bestwiny. Uczniowie oraz ludzie czuwali przy nich przez całą noc. Tak wspomina to wydarzenie świadek i dawny uczeń Pawła Godynia, późniejszy dr medycyny, doktor Franciszek Maga „Tym razem wbrew woli księdza dziekana wieść o zgonie i obecności urny szybko rozeszła się po wsi. I przez plebanię na modlitwę przewinęło się więcej zaufanych osób. Ponownie dla bezpieczeństwa, ks. dziekan bez informacji o terminie pochówku, cichaczem jak w przypadku prof. Braszki dnia trzeciego, w kościele cichą mszę świętą pogrzebową odprawił. Na pochówek ks. dziekan przygotował miejsce na dolnym cmentarzu, w pierwszym górnym rzędzie od drogi, pod brzózką, gdzie jeszcze nikt nie leżał. Tu kilkuosobowa grupka w milczeniu żegnała swojego nauczyciela. Dnia następnego grabarz Jan Maga z dowiezionej ziemi usypał grób”. Uroczystości godne pochówku byłego kierownika szkoły w Bestwinie zostały dopiero zorganizowane w 1945 roku przez społeczność szkolną na czele z Władysławem Gryzełko, który był jego byłym uczniem i następcą na stanowisku kierownika szkoły w Bestwinie. Grób dla kierownika Pawła Godynia zamordowanego przez Niemców w KL Mauthausen został ufundowany przez mieszkańców Bestwiny. Charakteryzuje się krzyżem z cierniową koroną z drutu kolczastego.

Pani Wanda Godyń z domu Niementowska zmarła w Krakowie 17 marca 1951 roku. Została pochowana na cmentarzu Rakowickim niedaleko Kaplicy Zmartwychwstania Pańskiego.

WANDA GODYŃ (06.04.1876 - 19.03.1951) Kwatera: PAS 10, Rząd: płn, Miejsce: 2

Za swoją postawę patriotyczną, działalność społeczną i oświatową radni Gminy Bestwina nazwali ulicę obok starej szkoły (obecnie jest to Muzeum Regionalne im. ks. Zygmunta Bubaka w Bestwinie) jego imieniem. W Muzeum są pamiątki po Pawle i Wandzie Godyń (zdjęcia, dokumenty)

WSPOMNIENIA

Wnuczka Barbara Grzybowska-Świerkosz „Dziadek obejmując posadę w Starej Wsi sąsiadującej z Janowicami gdzie nauczycielką jest Wanda Niementowska wkrótce ją poznaje i w 1909 roku pobierają się. O Jego zalotach nic nam nie wiadomo. W 1910 roku rodzi się syn Zygmunt Paweł a w 1912 córka Anna Wanda. Dziadek Paweł dostał w drodze konkursu pozycję kierownika szkoły w sąsiedniej Bestwinie. Podobno było to awansem jako, że szkoła była większa, lepsza pensja, no i bliżej Białej i Bielska…Dziadkowie zajmowali mieszkanie służbowe w szkole, naprzeciw kościoła…Syn Zygmunt także działał jako młody chłopak w różnych organizacjach np.: „Sokół”… Finansowa sytuacja rodziny była dobra: dwie pensje nauczycielskie wystarczały na dostatnie życie, a później na kształcenie dzieci. Anna ukończyła Szkołę Gospodarstwa Wiejskiego we Lwowie a Zygmunt skończył podchorążówkę w Grudziądzu oraz leśnictwo na Politechnice Lwowskiej… Dziadek miał w użytkowaniu ziemię (jako część swoich szkolnych apanaży), którą nie uprawiał ale wydzierżawiał. Stać ich było na wynajmowanie bryczki, służących do pomocy babci w domu, przyjmowania gości, wyjazdy do Krakowa oraz Lwowa… Dziadkowie wychowali wiele dzieci popychając ich do dalszej nauki… Szkoła prowadzona przez Dziadków była też centrum gdzie młodzież gromadziła się wieczorami, już w prywatnym mieszkaniu na rozmowach, grach, lekturze. Dziadkowie prenumerowali czasopisma i książki, z których ich uczniowie mogli korzystać. Wielu z owych uczniów utrzymywało z babcią serdeczne i wdzięczne kontakty – pamiętam w czasie wojny i potem ich wizyty u nas w domu w Krakowie…Dziadek lubił grać w karty np.: w tysiączka lub zechcyka…Posiadali pianino, które w czasie wojny przechował ks. Józef Rączka…Byli gościnni i towarzyscy…Dziadziu lubił matematykę i jak wspominała moja mama – rozwiązywał z nimi wieczorami różne zadania i zagadki matematyczne ze znanego przez wiele pokoleń zbioru Lilavati. Lubił też śpiewać. Miał podobno ładny głos i ładnie rysował… Dziadek był bardzo dobrym nauczycielem ale ostrym jak słyszałam od Jego dawnych uczniów. Rodzice i uczniowie mieli duży szacunek dla pana kierownika…Do rodziny był przywiązany choć podobno z synem Zygmuntem dochodziło do konfliktów. Na jakim tle nie wiem, podejrzewam, że wujcio Zygmunt był bardzo niezależny, niespokojnym duchem z dużą fantazją, a Dziadziu z kolei podobno bardzo na serio i pragmatyczny, a także dość wybuchowy i nerwowy ze skłonnością do melancholii. Babcia łagodziła jak mogła te konflikty…Ot różnice charakterów a może fakt, że Dziadek był na wojnie kiedy mały Zygmuś dorastał też się do tego przyczynił. Z córką takich problemów nie było… Podobno ostrzegano go o aresztowaniu, żandarm (znajomy), który po Niego przyszedł podobno powiedział – niech pan ucieka, panie kierowniku, a ja powiem, że pana nie zastałem w domu – na co Dziadek odpowiedział – dlaczego mam uciekać, ja nic złego nie zrobiłem. Żandarm pozwolił mu nawet pójść na plebanię i pożegnać się z ks. proboszczem Józefem Rączką… W październiku przysłano nam zawiadomienie o Jego śmierci (z powodu choroby jak napisano), portfel z dokumentami i popioły z obozowego krematorium (kopia listu z krematorium zachowała się i dołączam ją). Babcia i Mama łudziły się jeszcze kilka lat po wojnie, że to nieprawda i, że jest gdzieś w Związku Radzieckim (Mauthausen zostało wyzwolone w 1945 roku przez armię radziecką) ale w końcu dowiedzieliśmy się już sporo lat po wojnie od kogoś kto przeżył obóz, jak naprawdę zginął. Znaleźli u Niego podobno zegarek, który ukrył (czego nie wolno było) i pobito go śmiertelnie. Ciężko o tym myśleć… Skromny nauczyciel wiejski, porządny i dobry człowiek, ofiara wojny. Myślę o Nim często, zwłaszcza jak się starzeję. Wydaje mi się, nie wiem dlaczego, że był jakiś samotny. Szkoda, że nikt z nas wnuków Go nie znał”.

Źródła:

Dokumenty z AP w Bielsku-Białej

Muzeum Regionalne im. ks. Zygmunta Bubaka w Bestwinie: zdjęcia, dokumenty (Kronika Grzybowskiego, wspomnienia Franciszka Kóski z Bestwinki)

Wspomnienia wnuczki Barbary Grzybowskiej-Świerkosz o Wandzie z Pobóg-Niementowskich i Pawle Godyniu

„Cmentarz w Bestwinie”, Waleria Owczarz

„Bestwina i moja droga”, Franciszek Maga

Album rodzinny Ślosarczyków

 

Kod pamięci ©2024 Dowiedz się więcej